środa, 3 lipca 2019

dziś śniłam coś abstrakcyjnie prawdziwego, 
coś co przekłada się bezdyskusyjnie jak mniemam kilka minut  po przebudzeniu jeszcze na rzeczywisty obraz całego mojego wszechświata. 
sny zawsze były dla mnie istotną częścią mojej podświadomości,
nierzadko przekładałam ich ukryte znaczenia na wielorakie spotykające mnie sytuacje życiowe.
I też niemal zawsze znaleźć udało mi się jakiś fragment,
jakiś kawalątek bądź większą czasem narzucającą od razu swoje znaczenie część historii tych przepięknych marzeń sennych ,
które były niemal zwierciadełko ,
niczym czasem wklęsłe zwierciadło ukazujące kontrast niemalże tego co poukładane w mojej głowie, a jednak po zobrazowaniu sens niczym głębszy,
realność pomimo swej sennej podstawy jakby stawała się większa,
jak gdyby oczy zamknięte mówiły SPÓJRZ , WIDZĘ TO,
więc Ty uwierz.
Wszystko to tworzyło jakieś podstawy,
jakieś odniesienia,
skłaniało do refleksji nad sobą,
nad zdarzeniem konkretnym bądź nad jakąś konkluzją ,
która idzie ze mną krok w krok 
być może niewłaściwie ,
być może towarzyszy mi przypadkowo i znalazła się tu przez czyjś błąd.
Życie tak zawiłe,
tak wielce ogarniające dusze, ciało i umysł.
Czy uda mi się kiedyś połączyć to wszystko w harmonię indywidualnie odczuwanego szczęścia?
Czy poczuję kiedyś równowagę zamiast ciągłego poczucia bycia nad bądź pod. 
Chcę być na równi. 
Chcę być sobą,
jednostką wyjątkową,
zbudowaną z własnych pierwiastków,
z własnych fundamentów, z własnych podwalin
i choć czasem burza i wichura wznęci moją spokojną duszę,
ja będę jak stróż,
strzec i pilnować aby nawet po nieprzewidzianej katastrofie emocjonalnej odbudować,
zadbać o samą siebie, bo tylko ja znam konstrukcję
 i tylko ja ciemną nocą trafię do wnętrza. 

czwartek, 30 maja 2019

Po CIESZ-NOŚ (ć)

szukam pocieszności,
jeden uśmiech tu,
jeden uśmiech tam.

Pragnę wykreować rzeczywistość
ubraną w pozytywne aspekty
i pomimo niekiedy przybywającej nostalgii
witać ją z otwartymi ramionami,
nie czuć już strachu.

Mijam się ze złem,
ono przyjaźnie mnie wita,
mówi "hej"
i uśmiecha się uśmiechem szerszym niż widuje ostatnimi czasy,
dlatego biegnę
Biegnę nieustannie,
błagając gdzieś wewnątrz o spokój i harmonię.

Zadaję sobie ból,
szukam go też w innych.
Tak przyjemnie jest okalać się wspólnym cierpieniem,
rozumieć, szukać przyczyny i płakać wspólnie osobnymi duszami,
jednym ciałem.

Otulam się wtedy zimnym płaszczem w akcie gorącego słońca,
czekam aż ktoś szepnie
CHODŹ, odrzuć strach,
niech TWE serce na wyżynach możliwości
krwawi najczerwieńszą krwią,
jęczy z bólu i ujrzy wszystkie boleści tego świata,
niech mimo to nabierze mocy nieskazitelnie czystej i niezwyciężonej,
z głębi Twej niepozbawionej cierpienia,
ale wiecznie żyjącej miłości
niech podejmie się walki
i wybrzmi w końcu z Ciebie
tak kruchej a zarazem tak silnej.

i kiedy już uśmiech pozwoli uwierzyć,
i kiedy obrazy senne magicznie spokojne,
kiedy chwila wiecznością,
kiedy czas staje
a emocje płyną niczym gorąca lawa,
kiedy to wszystko sprawia , że widzisz już swoją ścieżkę
i podążasz niczym ślepiec pewny swych decyzji i kroków
to kiedy już o krok i z uśmiechem na twarzy,
sięgasz po klucz
i podejmujesz próbę otwarcia
okazuje się ,że to nie te drzwi.




wtorek, 7 maja 2019

DROGOWSKAZY


ostatnimi czasy śnie niewyraźną miłość,
która budzi lękiem.
Podróże te jak urywki,
poprzeplatane obrazy bliskości
zaszumione,
przez to mocno niezrozumiałe
jeszcze.
Wszystko opiewa na cielesności,
Wszystko kończy się na nic.

Znaczące kiedyś coś dla mnie dusze,
krążą wciąż i tańczą diabelski taniec
oczekując mojego zrozumienia,
rzucają podpowiedzi.

Ja – sama
Oni -wszyscy
Szukam w nich,
a może to WSZYSTKO jest we mnie?
A wy macie dla mnie tyle co NIC?



wtorek, 5 marca 2019

„Nie moje”


Przedzieram się przez słowa
próbując wyraźnie zaznaczyć swoje, własne.
Nie chcę już dłużej powtarzać,
być nieustanną kopią czyichś myśli i nieswojego życia.
Wtopiłam się w istniejące obok mnie głowy.
Tak mnóstwo ich udających kogoś kim nie są,
zapominają nałogowo o swoim wnętrzu.
Egzystują w złudnej rzeczywistości
poszerzając tym szary tłum przepełniony nienawiścią,
którą w sobie posiadają.
Nie chcę szablonów, które starają się we mnie zaszczepić.
Nie chcę ich rad,
ich obaw i lęków.
Nie chcę ich niespełnionych marzeń,
niepowodzeń i niedotrzymanych sobie obietnic.

Nawet jeśli w tym wszystkim jest jakiś sens,
nie jest on mój.
Nie jest to moja droga.

Każdy z nas ma swoją ścieżkę,
swój tor przeszkód.
Czasem się zagubi,
zatrzyma na moment,
aby nabrać sił i zastanowić się przez chwilę.
Czy aby na pewno
drogowskazy za jakimi podąża należą do niego,
czy nie są tylko złudnymi pragnieniami innych ludzi.
I nawet jeśli upadnie,
sięgnie dna i zagubi samego siebie
odnajdzie się,
prędzej czy później.
Jeśli tylko zacznie patrzeć w swoje serce,
i swoją miłość do samego siebie.

piątek, 22 lutego 2019

22.02.19

Jakie to śmieszne, 
że wspomnienia zależne są od tylu emocjonalnych i psychicznych indywidualnych czynników.
Jednego dnia Twoja uwaga zwrócona jest ku teraźniejszości, 
wchłaniasz nieświadomie to co spotykasz na swojej drodze , 
trwasz w czasie, który płynie do przodu , 
nie kierujesz się wewnętrznymi wzruszeniami
i wzniosłymi przemyśleniami. 
Twoje oczy niczym martwe nie współgrają z wszechświatem i wszystkim co Cię otacza , 
po prostu jesteś , ale tego nie odczuwasz.

Zaś drugiego dnia Twoja perspektywa diametralnie się zmienia, 
poprzedni dzień jakby odległy, inny, nie Twój.
Powracają doświadczone emocje i układanki, 
choć dalej w niedokończonym stanie.
Teraz, gdy patrzysz
widzisz więcej,
czujesz inaczej.
Twoje ciało nasuwa milion obrazów, wspomnień, zapachów, dźwięków i odczuć, które
nie należą już do świata rzeczywistego.
A Tobie każdy znak daje chwile konsternacji, daje sygnał.
Takie dni są dobre,
są moje, 
wyrażają to co najważniejsze
Wnętrze.

Jednak lekcje nasuwają się powoli,
cierpliwie więc trzeba trwać w bezruchu dnia codziennego i wyjątkowości dni głębszych spojrzeń do wnętrza własnego serca ,
aby kiedyś zrozumieć to 
co teraz niezrozumiane.

poniedziałek, 4 lutego 2019

1.

niebo ciemne niczym demony
skrawki niebios pochłonięte czarną duszą,
mocą
prychają jadem

gwiazdy oderwane od snów,

nie pasują do koszmarów,
nie zgrywają się z ciemnością

powietrze zatrute, ciężkie, czarne

oddech nie przynosi ulgi,
nie uspokaja

dwa prostokąty,

cztery ściany,
jeden już człowiek

a wciąż tysiące myśli.


Trzeba poukładać,

na nowo scalić w jedność,
nauczyć na zaś.

Szukając słońca należy pamiętać

wryte w sercu, we krwi , w tętnicach
że nie znajdzie go dusza w ciemności
nie natknie się blaskom jego promieni ponurą nocą
nie otuli ciepło, kiedy zimną porą się wędruje 
nie dotknie zaszczyt wzrostu , kiedy upadać dalej się chce.

Sens prosty, banalny

dlatego trudny tak wiecznie.

Szukając jasności w cieniu

doznać można jedynie obłudy,
fałszywego obrazu,
który zaboli i przyćmi jeszcze bardziej niż niebo na które teraz spoglądamy.

trzeba wyjść,

eksplorować inne przestrzenie,
ożywić swój wszechświat,
jakże wzruszający
jakże wyjątkowy

walczyć.